Jezus mu rzekł: ""Jeśli potrafisz!?..." Wszystko możliwe, gdy się wierzy". Wtedy ojciec chłopaka od razu głośno zawołał: "Wierzę! Pomóż mojemu niedowiarstwu!" Jezus zobaczywszy, że zbiega się tłum, skarcił nieczystego ducha, mówiąc mu: "Niemy i głuchy duchu, ja tobie rozkazuję: wyjdź z niego i więcej tam w niego nie wracaj". Wrzasnął i rzuciwszy nim wyszedł, a ten stał się jak martwy i wielu mówiło, że umarł. A Jezus wziął go za rękę i podniósł. On wstał. Gdy wszedł do domu, Jego uczniowie pytali Go na osobności: "Dlaczego my nie mogliśmy tego usunąć?" On im odpowiedział: "Ten rodzaj nie może być usunięty niczym, z wyjątkiem modlitwy" (Mk 9,23-29)
Przyznanie się do niedowiarstwa jest stanięciem przed sobą w prawdzie o sobie samym. Boga nie da się oszukać: wie, ile w nas wiary a ile niewiary. W pustkę spowodowaną niewiarą (która może być również w jakimś stopniu przekazana przez rodziców – co być może miało miejsce w przypadku opętanego syna anonimowego człowieka z ewangelii Markowej) wchodzi zły duch, przynosząc ze sobą izolację od otoczenia, od dobra: nieczystość, niemotę oraz głuchotę. Sprawia, iż człowiek powoli umiera.
Chrystus jest Tym, który wskrzesza do życia. Biorąc za rękę podnosi; przywraca do pionu, który jest właściwą postawą człowieka i odróżniającą go od zwierząt. Więcej: Jezus rozkazuje złemu duchowi, czyli objawia swoją moc nad siłami ciemności.
Na koniec ewangelista wkłada w usta Jezusa krótką naukę o wielkiej sile modlitwy. Tylko żywa więź z Tym, który jest silniejszy od wszelkiego zła, jest w stanie ochronić nas przed złem, które jak ryczący lew krąży szukając kogo pożreć (zob. 1P 5,8). Mocni w wierze (odrzucający nasze niedowiarstwo) możemy się przeciwstawiać złu. Nie naszą mocą, lecz mocą naszego Zbawiciela.
6 komentarzy:
Jezus wraz z wybranymi uczniami jest na górze Tabor. Do pozostałych przychodzi zdesperowany ojciec chorego chłopca. Prosi o pomoc. Nic z tego nie wychodzi. Jest więc zniechęcony, zrozpaczony. Nadchodzi Jezus. Trudno się dziwić, że zwraca się do Niego: "jeśli potrafisz, to mi pomóż". Myślę, że sam bliski kontakt z Bogiem sprawił, że jego wiara ożyła i z przekonaniem wyznał: "wierzę, a jeśli moja wiara jest za mała to ją wspomóż. Proszę Cię". Jezusowi to wystarczyło.
Miłego wieczoru :)
Marta
„Zaradź memu niedowiarstwu”. Jedno zdanie, które wciąż wbija mnie w lekką niepewność. To są bardzo szczere słowa skierowane do Niego. My też często zwracamy się do Niego z podobną prośbą. Szczególnie gdy ludzie, w których pokładamy nadzieję zawodzą nas (analogicznie uczniowie Jego a ojciec chorego chłopca). Owo zdanie interpretujemy jako przyznanie się ojca chłopca do kruchości wiary w Niego i prośbę o zwiększenie wiary. I tu pojawia się moja wątpliwość. Czasem wracając do tego fragmentu odnoszę (może mylne) wrażenie jakby zdanie wypowiedziane przez ojca chłopca było krzykiem rozpaczy skierowanym do Niego i swoistym wymuszeniem znaku potwierdzającym Jego boskość. Zaradź memu niedowiarstwu – to jakby ukryte słowa –„ wierzę słabo lecz wzmocniona moja wiara będzie przez uzdrowienie syna. Daj mi znak”.
Zastanawiające jest też, że w Ewangelii chorzy czasem proszą sami o uzdrowienie. Opętani zaś potrzebują wsparcia innych osób. To podkreśla siłę modlitwy wstawienniczej, której nigdy nie jest zbyt mało.
Poniedziałkowo, jeszcze …pozdrawiam
Kasia
Wczoraj u nas w parafii, ksiądz w czasie kazania dla dzieci prosił dzieci, aby przypomniały sobie kogo Jezus uzdrowił w czytaniach z ostatnich niedziel. Przypomniał dzieciom o mamie, która miała wielką wiarę i ze względu na tę wiarę jej córka została uwolniona od demona.
Tak prosto to powiedział ale dotarło mi wprost do serca. I tak sobie pomyślałam o tej mamie pełnej wiary... I jak wiele zależy od wiary matek (i ojców jak widać w dzisiejszym czytaniu), od mojej wiary. Dlatego pomodlę się dzisiaj słowami tego ojca: "Wierzę! Pomóż mojemu niedowiarstwu!".
Ania Karczemska
To prawda Aniu... rodzice są pierwszymi co przekazują Słowo Ewangelii dzieciom. Przekazują czynami, gestami, zachowaniem. To ważne.
Bo potem zbiera się.. owoce. Ja właśnie zbieram.. i aż mnie głowa czasem boli... od owoców ...
Kasia
Tak, wiara rodziców w wychowaniu dzieci jest bezcenna.
Ale ja sobie pomyślałam akurat bardziej w kontekście pewnych sytuacji życiowych gdzie rodzic modli się z wiarą w intencji dziecka. Jak wiele to znaczy! Siła modlitwy!
Ania
Siła modlitwy.. tak.. jest ogromna. ale siła rodzica w tej modlitwie ?? Różnie to bywa.
(piszę o sobie)
Kasia
Prześlij komentarz