I opowiedział taką przypowieść: "Miał ktoś figowiec zasadzony w swojej winnicy. Przyszedł, aby poszukać na niej owocu. Jednak nie znalazł. Powiedział więc opiekunowi ogrodu: "Oto od trzech lat przychodzę, by szukać na tym figowcu owocu i nie znajduję. Wykop go. Po co ma również tę ziemię czynić bezużyteczną!" On na to mu rzekł: "Panie, zostaw go jeszcze na ten rok, żebym go okopał i dorzucił nawozu. Może potem wyda owoc. Jeśli nie, każesz go wyciąć"" (Łk 13,6-9)
Figowiec w Biblii najczęściej symbolizuje Izrael. Chrystus, rozgłaszając Dobrą Nowinę o zbawieniu pośród swojego ludu, spotykał się z wieloma trudnościami na swojej drodze. Hermetyczna mentalność rodaków, fanatyczne postawy niektórych, wrogość elit społecznych i religijnych. Powodem do tego wszystkiego była zatwardziałość serc ludzkich. Takie serce nie może przynieść owoców nawrócenia: dobra i miłości. I powoli usycha.
Chrystus jest cierpliwy, bo miłość jest cierpliwa, miłosierna, znosząca wiele. Trzy lata działalności Mesjasza były czasem zasiewu żywego Słowa, które przynosi konkretne owoce w postaci wiary oraz praktyki miłości.
Chrześcijanin to człowiek owocujący w swoim życiu miłością. Jest to odpowiedź na miłość Zbawiciela, która wychodzi jako pierwsza naprzeciw człowieka. Nasza miłość jest w jakimś sensie konsekwencją miłości Boga. Miłość przywołuje miłość. Chyba, że serce szczelnie zamknięte w egoizmie, pysze, egocentryzmie. Dopóki żyjemy, mamy czas zwrócenia się ku Panu. Nie warto czekać. Nie wiemy, kiedy Ogrodnik przyjdzie szukać owocowania naszego serca. Trzeba być więc stale gotowym. Z koszem soczystych owoców w sercu.
23 komentarze:
Tak. Nasza miłość jest swoistą konsekwencją miłości Boga. Ale nasze owoce czasem gniją. Czasem jest tak, że za mocno je pryskamy. Z wierzchu ładnie wyglądają, ale środek nie ma smaku. Jest tak sztucznie i nienaturalnie, że nawet robak nas już nie tknie. Fałszywki.
kasia
I teraz jest niestety tak samo. Fanatyzm religijny i zatwardziałość serc utrudniają dotarcie do Boga. A najsmutniejsze jest to, że utrudniają to nie tylko nam samym, ale i innym. Często myślimy tylko o sobie. Nie zastanawiamy się, że odpowiadamy też za naszych braci i siostry. Nieprzemyślane słowa powiedziane może i w dobrej wierze ranią i nawet potrafią doprowadzić do łez i zachwiania poczucia własnej wartości. Katolicy, którzy są fanatykami wiary i nie mają w sobie prawdziwej miłości robią więcej szkody niż pożytku . Mamy napominać, ale z miłością. Jeśli ktoś szuka, a ma na to czas do końca życia, to nie możemy go ganić dla samej zasady, że ma inne niż my zdanie. Patrzmy na własne serca. Jeśli ktoś szczerze i autentycznie kocha Boga to pragnie, aby tą miłością zarazić innych. Pragnie poszukiwać, a nie zrażać do poszukiwań. Prawdziwa miłość zawsze rodzi owoce.
Pogodnej soboty, chociaż za oknem szaro-buro
Marta
@Kasia
Fałszywki są obrzydliwe, ale można wybierać stoiska ze zdrową żywnością.
Marta
Mniam..mniam...Byłoby nie dobrze i smierdziało by chyba na odległość z mojej strony obłuda i zwyczajnym wyrachowaniem gdybym w perfidny sposób próbowała wykorzystywać miłosc Boga do mnie!Liczac na to ze moge zyc sobie jak chce,robic co chce a bóg i tak kieujac sie miłosierdziem przygarnie mnie do siebie kiedy odejde juz z tego swiata.W całej miłosci Boga do człowieka jest niesamowite to ze kocha kazdego rowno i daje wszystkim zaras na stercie rowne szanse by moc go kochać.I jesli nie wynika to z ludzkiej proznosci daje mozliwość spotkania się z nim nawet tym ktorzy go szczerym sercem zapragna nawet "za pięć dwunasta"
Czasami zastanawiam sie jak to jest z tym moim wydawaniem owoców poprzez moje życie?Często porownuje to z talentami ktore zostały rozdane kazdemu.natura moja jest taka a nie inna.Mam doskonałą swiadomosc tego ze moim jednym z talentow jest wypełnione ciepłem moje serce ale zastanawiam się czy dobrze wykorzystuję to ciepło pomnażając je rozdając je innym?Czy nie jest to tez w jakims stopniu moj zwykły egoizm bo przeciesz robiąc to sprawia mi to przyjemnosc.Czy dziele sie ta ciepłoscią z odpowiednimi ludzmi?Czy tylko z tymi którzy w jakims stopniu "przypadli'mi do gustu?No takie to mysli w mojej głowie się znajdują...
Pozdrawiam i życzę dobrego dnia:)
Dziewczyny moje drogie:)Zawsze uwazałam ze wszelkiego rodzaju nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu!!fanatyzm religijny też to obejmuje jak nic.
Ela, Bóg chce, abyśmy byli radośni, a więc nie ma nic przeciw temu, żeby nasze czynności sprawiały nam radość. Tak mi się wydaje.
Marta
a co do fanatyzmu to jak widać mamy podobne zadanie :)
Marta
znowu namieszałam :)
...mamy podobne zdanie.
Marta
teraz opowiem wam smieszne zdarzenie nie związane z ludzmi ale roslinami ale doskonale mozna to przeniesc jak nic do dzisiejszego słowa.
Mam duzo kwiatów lubie je.zazwyczaj dobrze mi rosna ale...trafił sie jeden taki egzemplarz ktory tracił swa urode i zaczął schnąć.podlewałam dbałam a ten wogole nie reagował!!W koncu mowie do niego:)))Słuchaj gosciu daje ci ostatnia szansę i po raz kolejny cię podlewam!!!Jak nie zaczniesz zyc to pojdziesz do kosza!!!No i oczywiscie po kilku dniach patrze a kwiat zaczyna od nowa zyc!!To co z niego wyrosło było podziwiane nie tylko przez moje oczy ale i oczy innych.Z życiem ludzkim jest czasami identycznie a na to zeby dac komus szansę -kazdy zasługuje!!!!
Marta:) I owszem zgadzam się ale...mi troszeczke chodziło o cos innego.Myslę o uczuciach ktore potrafimy wyzwolic w innych i sami nimi obdarowywac lecz nie jestem do konca przekonana czy to jest do konca dobre i czyste.
Ja miałam takiego kaktusa. Nie chciał kwitnąć. Wyniosłam go do ogrodu "mówiąc" do niego: jeśli się nie poprawisz zostajesz tu na zimę czyli już po tobie. I co??? zakwitnął najpiękniej jak potrafił :)
Marta
Marto mówisz że przeczę sam sobie- zgadza się.
Otóż całe nasze życie a nawet świat składa się z zaprzeczeń - dzień przeczy nocy, a miłość nienawiści.
Kwestia co rozważamy w danym momencie.
Pozdrawiam sobotnio.
Nie bardzo wiem takim razie Elu o jakie uczucia Ci chodzi.
Marta
O uczucia serdecznosci przyjazni ,radosci,miłosci.Czasami moga byc zupełnie przez kogos inaczej odebrane niz my je widzimy.
Myślę, że wzbudzenie w kimś radości zawsze jest dobre. Nawet na chwilę. Z przyjaźnią i miłością to delikatniejsza sprawa. Za przyjaciół i tych, których kocham czuję się odpowiedzialna. I takich uczuć nie wzbudzam jeśli nie jestem o tym przekonana. Sympatie tak, ale miłość i przyjaźń to coś zupełnie innego. Tu obowiązuje wzajemność. Ani do miłości, ani do przyjaźni nie zmusimy nikogo. Masz więc rację, że z tymi uczuciami należy uważać. Bardzo można kogoś zranić, albo samemu zostać zranionym.
Marta
To to !Własnie o to mi chodzi.bo jestesmy przeciez odpowiedzialni za uczucia ktore wzbudzamy w innych.Te złe te "dobre"inaczej i te dobre ktore sa oczywiste.
Niestety nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę :(
Czasem nieświadomie budzimy jakieś uczucia w innych. Nawet nie wiemy jakie. Zawiedzione przyjaźnie, miłości. Czasem robię socjogram w klasie. Pytam wtedy o przyjaźnie. To takie ukryte pytanie. Najbardziej przykro mi jest jak odnajduje tam sytuację, w której osoba A najbardziej lubi osobę B, a ta B najbardziej NIE lubi A. Przykre to jest.
Marta
No własnie.Tej nieswiadomosci.Tej sie czasami obawiam.Bo mozna samym poczuciem obecnosci dla innych wyzwolic takie uczucia ktore nie powinny miec miejsca.-(
na to chyba nie mamy Elu wpływu :(
Marta
Mysle jednak ze mamy-(
na nieświadome chyba nie, ale na pewno możemy się starać poprzez czytelne zachowanie nie budzić w innych uczuć, których nie możemy odwzajemnić.
Marta
ps
pogadamy później, bo teraz muszę lecieć. pa :))
Oj, jak ja lubię figi. A ta figa na zdjęciu wygląda wyjątkowo smacznie. :)
Hodujmy pyszne, słodkie figi w naszych sercach, żeby innym smakowały. :)
Ania
Ja zdecydowanie wolę pomarancze:))
Prześlij komentarz