Gdy skończył mówić, prosił Go jakiś faryzeusz, aby zjadł u niego obiad. Wszedł tam i usiadł przy stole. Popatrzył ten faryzeusz i wyraził zdziwienie, że przed obiadem nie dokonał najpierw obmycia. Pan powiedział do niego: "Otóż wy, faryzeusze, czyścicie zewnętrzną stronę kubka i półmiska, wasze natomiast wnętrze pełne jest zdzierstwa i zepsucia. O bezmyślni, czy Stwórca strony zewnętrznej, nie stworzył także wewnętrznej? Dajcież na jałmużnę to, co w środku, a wtedy wszystko będzie wam czyste (Łk 11,37-41)
Chrześcijaństwo jest uwewnętrznieniem życia. W taki sposób, by w konsekwencji przemieniało wszystko, co zewnętrzne. Nadawało temu sens.
Faryzeusze postępowali w sposób przeciwny: chcieli sprowadzić religię jedynie do biernego wykonywania szeregu czynności rytualnych, obmyć, składania ofiar, licznych postów. Wystarczało dokładnie je wypełniać, by być sprawiedliwym wierzącym.
Chrystus wskazuje na czystość działania człowieka wynikającą z potrzeby jego serca, a nie z przymusu narzuconego z góry poprzez przepisy religijne. Tylko w wolności można szczerze oddawać kult Ojcu. Im głębsze prowadzimy nasze życie duchowe, tym stajemy się bliżsi Boga. I wtedy każda chwila może być Nim wypełniona. Staje się czystą formą kontaktu z Tym, który jest po trzykroć Święty. By tego doświadczyć, trzeba wyjść poza utarte w nas schematy, stare nawyki, samych siebie. Opróżnić wnętrze ze zdzierstwa i zepsucia, czyniąc je mieszkaniem godnym Boga.
10 komentarzy:
Mieć czyste to co niewidzialne dla oczu.No nie powiem czasami zdarza mi się też chcieć być jak ci faryzeusze czystą.Jezeli mowiłabym ze jest inaczej kłamała bym!Umiejętnie potrafic utrzymac odpowiednie proporcje w swoim zyciu.Tego wciąz się uczę i staram się by w taki sposob życ.
Dobrych mysli zyczę.U mnie raczej "szarpiący" dzien ale to chyba ta pogoda tak na mnie działa:))
Mnie to ciekawi atmosfera dalsza owego spotkania i jego konsekwencje. Czy faryzeusz zrozumiał słowa i czy przemyślał. Bo my przecież również zapraszamy do siebie Boga. I również i my potrafimy zwrócić Mu uwagę, że „zachowuje” się niestosownie. Niestosownie czyli nie tak jak my to sobie wymyśliliśmy.
Nasza wiara ma dwa wymiary. Ten zewnętrzny i ten wewnętrzny. I zdarza nam się, że większą uwagę zwracamy na zewnętrzność, czyli na rytuały i określone gesty. A przecież ważniejsze jest wnętrze.
Ostatnio miałam jednak przykład jak gest zewnętrzny wypłynął z wnętrza. To mnie urzekło. To było spontaniczne i naturalne. Ktoś podzielił się ze mną gestem. I mimo całej swej zewnętrzności było to wewnętrzne przeżycie.
Warto sobie czasem zadać pytanie… czy to co czynimy… to dla nas obowiązek.. czy potrzeba wynikająca z serca.
Miłego wieczoru…
PS. @ Ela… u mnie też dzień szarpany…zupełnie nie mogę się poskładać. Za oknem chłodno, deszczowo, jesiennie….buro. Odnaleźć siebie w takiej aurze jest trudno… wszyscy mają pochylone głowy… schowane pod kapturem… gdzie dziś jestem? Nie wiem…
Kasia
Jeśli nasze serce jest przepełnione Bogiem i jeśli szczerze Go szukamy, to pewne zachowania stają się naturalne i niewyreżyserowane. Mamy przecież jedno serce :)
Miłego wieczoru :)
ps
mój dzisiejszy był spokojny, ale różnie to bywa. Szkoła jest nieprzewidywalna :)
Myślę że własnie ta spontanicznosc ktora jest w człowieku najtrafniej pokazuje co z nas tak naprawdę za ludzie.
dzis moj pies patrzył na mnie i az krecił głową co to się tez z jego panią dziś wyrabia:))))))))Spokojnego snu wszystkim życzę:)
dzięki i wzajemnie! dzisiaj sporo biegania, jutro wolniejszy czas. Chyba... Wszystko jedno. Ważne, by to co wewnątrz było i na zewnątrz i by dobrym to było!
dobrej nocy!
co i raz słyszę słowo "dobry", "dobro", "dobre" ...
dobre.. czyli jakie???
u mnie jutro w planach... kilka dodatkowych kilometrów, kilka spotkań..kilka zmagań... dwie tony słów.. środa... do soboty jeszcze tyle godzin...
dobrej nocy
Kasia
aaa... to dobre! :)
zaiste... :))
Kasia
żartownisie :)
Marta
Bo dzień bez zartów to dla mnie dzień jakby go nie było:)Nawet jak bardzo cięzko i trudno zart i tak wiedzie prym.Pewnie dlatego ze taka juz moja natura ale i Bóg rozgościł sie w moim sercu ktory jak nic jest radością mojego życia:)Niecierpie ponuraków którzy pławią sie bez przerwy w sosie własnym swojego ciągłego niezadowolenia ze wszystkiego.myślę ze raczej niełatwo im sie zyje.
a z naszego Tomasza to niezły bystrzacha:)))))))))Załapuje w lot!!!:))
Prześlij komentarz