Mówił również do tłumów: "Gdy zobaczycie, że na zachodzie podnosi się chmura, zaraz mówicie: "Deszcz idzie". I tak bywa. A gdy wieje wiatr południowy, mówicie: "Będzie spiekota". I bywa. Obłudnicy, wygląd ziemi i nieba umiecie rozpoznawać, a jak to możliwe, że obecnej chwili nie umiecie rozpoznać? Dlaczego sami z siebie nie odróżniacie tego, co sprawiedliwe? Gdy ze swoim przeciwnikiem idziesz do rządcy, dołóż starań w czasie drogi, aby dojść z nim do zgody, żeby cię nie pociągnął przed sędziego, bo sędzia odda cię egzekutorowi prawa, a egzekutor wsadzi cię do więzienia. Zapewniam cię, nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie oddasz ostatniego miedziaka" (Łk 12,54-59)
Znaki kierują uwagę na coś. Trzeba je jednak wpierw dobrze odczytywać, interpretować. No i chcieć przyjąć. Są też znaki, które ostrzegają lub informują. Przeaczając pewne znaki, narażamy siebie na niebezpieczeństwo.
Również w życiu duchowym Bóg stawia na naszej drodze znaki. Różnorodne, wymagające wysiłku odczytania oraz zrozumienia. Jednak warto przystanąć, by później nie błądzić. Znaki Boga wskazują człowiekowi najwłaściwszą drogę, podczas gdy szatan podstępnie próbuje je wypaczyć, oddalić, przykryć, usunąć. Znakami mogą być przedmioty, ustalone sygnały, gesty. Ale znakiem może być również człowiek. Chrystus wielokrotnie wspominał o znakach Bożego prowadzenia, jakimi dla ludu Izraela byli prorocy i patriarchowie. Znakiem obecności Jahwe jest też od samego początku Jego Słowo. Takim znakiem zbawienia jest dla ludzi wreszcie sam Boży Syn, poprzez swój krzyż i chwalebne zmartwychwstanie.
Jezus mówi też o tym, że znakami miłosierdzia Boga, Jego miłości, ma być każdy uczeń. Stąd „w czasie drogi” mamy się starać o życie zgodne z Ewangelią. Ono znajduje swoje urzeczywistnienie w praktycznej miłości do bliźniego. Chrześcijanin, który nie jest wyraźnym znakiem dla otoczenia, traci swój smak (jak zwietrzała sól) i blask (jak kopcąca, dogasająca świeca). Jak więc ważne, by każdego dnia coraz bardziej stawać się autentycznym znakiem miłości Ojca do każdego człowieka!
35 komentarzy:
Trzymając w ręku codzienną mapę naszych zdarzeń musimy odnajdywać wkoło siebie wszelkie znaki. Owe znaki zsyłane nam przez Boga są dopasowane do każdego z nas. Dużą pomocą w odczytaniu tychże znaków jest Duch Ojca. Powinniśmy się na Jego działanie otwierać każdego dnia. Wiele znaków pomijany nie zauważając ich w zgiełku dnia. Wielu znaków nie potrafimy prawidłowo odczytać. I tak jak życie Nazarejczyka jest wzorem dla nas tak nasze życie powinno świadczyć o miłości do Niego. W to działanie wpisana jest między innymi miłość do bliźniego. Bardzo trudno czasem powstrzymać emocje i słowa. Zapominamy, że słowa potrafią ranić mocniej niż nam się wydaje. Miłość to również pokora i umiejętność zamknięcia ust tak by kogoś nie zranić.
Piątku zapisanego znakiem miłości do naszego Ojca życzę
Kasia
„Gdy ze swoim przeciwnikiem idziesz do rządcy, dołóż starań w czasie drogi, aby dojść z nim do zgody, żeby cię nie pociągnął przed sędziego, bo sędzia odda cię egzekutorowi prawa, a egzekutor wsadzi cię do więzienia” ......
i obyśmy zawsze zdążyli pogodzić się z innymi jak i z samym Bogiem. To ważne, bo możemy ów moment przegapić. A wtedy zostanie w nas rozgoryczenie i żal do nas samych.
Kasia
Witam was kochani serdecznie:)
Kiedy wchodzę na ten blog z uwaga czytam nie tylko słowa ewangeli ale tez kazdy komentarz tu zostawiony i to czasami kilka razy.Staram sie dobrze zrozumiec mysli innych i w jakis sposób sie do nich odniesc.poniewaz uwazam ze to jest jakby wspolnosc wszystkiego co tu sie znajduje.
Wcorajsze komentarze wzbudziły we mnie zdziwienie i lekki niesmak.
Zbyszek bratku najpierw słowko do ciebie:)Myslę ze wiesz na czym polega dyskusja na rozne tematy.W tym miejscu ma ona temat Bóg i rozumienie go i dzielenie sie z tym rozumowaniem naszym z innymi.można bronic swych poglądów i zasad używajac w rozmowie swoich argumentów nie zadajac innym bólu.Wczorajsza dyskusja była jednak niczym innym jak zadawanie ciosów i to ponizej pasa a TO juz jest bardzo nie wporządku!ty Zbyszek nie masz złych intencji a tym bardziej złego serducha ale wydaje mi sie ze w nieodpowiedni sposób atakujesz.
Teraz do wszystkich do mnie tez.dyskusja tylko wtedy przyniesie pouczajace refleksje kiedy to bedzie zdrowe przedstawianie swoich mysli spostrzezen a nie walki na słowa!Komu bardziej uda sie dopiec rozmówcy!Trzeba sie bronic,bronic swoich zasad ale w sposób ludzki .Nie inaczej!Kazdy ma swoj tok myslenia.Kasia lubi zadawac pytania.I dobrze bo najwyrazniej jest jej to potrzebne do pojmowania wszystkiego co stara sie dobrze zrozumiec i pojąc.Nie mozna sztywno z klapkami na oczach uparcie udawadniac ze to ja mam rację!Tolerancja?Czy nie to powinno nami kierowac wobec zdania i mysli innych?Jestem przekonana ze tak!no to tyle tych moich wymadrzan się ale nie była bym soba gdybym przeszła do porzadku dziennego bez powiedzenia co mysle na ten temat.
co do dzisiejszego Słowa.Sprawiedliwośc co ona oznacza w moim zyciu?Szczera i obiektywna ocenę tego kim jestem co robię po prostu prawdę ktora nie zawsze "głaszcze"po głowie ale dzięki temu mam zadanie by zastanowic się co ja tez robię zle?co w moim zachowaniu nie podoba sie innym ludziom a przez to i samemu Bogu.
Pozdrawiam serdecznie.Powiem wam kiedy ja patrzę na morskie fale mam wrażenie ze przedstawia ono ludzkie zycie.Jest piękne,ogromne i potężne w swym zywiole bo takie jest chyba zycie...
Dzięki, Elu. Wiele racji w tym, co napisałaś na temat wczoraj. Ale dzisiaj mamy nowy dzień, i pewnie będzie piękniejszy:) No, a z tym pogodzeniem się w drodze,,, cóż, Słowo samo niech będzie komentarzem do siebie, na temat nas.
Serdecznie pozdrawiam Was w Chrystusie!
Rozważając dzisiejsze Słowo spostrzegłam coś czego nie zauważyłam w nim nigdy wcześniej. Jezus najpierw mówi o znakach i ich rozpoznawaniu, następnie zadaje pytanie: "Dlaczego sami z siebie nie odróżniacie tego, co sprawiedliwe?" i w końcu podaje przykład skłaniający do pogodzenia się z przeciwnikiem dopóki się jest z nim w drodze. W pierwszej chwili wydało mi się to dość luźno powiązane ze sobą.
Jednak po chwili dotarło do mnie, że w rozpoznawaniu znaków w moim życiu i w pójściu za tymi znakami, może mi bardzo pomóc patrzenie na nie poprzez cel w jakim Bóg mi je daje. Celem Boga jest pomóc mi poprzez znaki w odróżnieniu tego co sprawiedliwe (np. pogodzenie się z przeciwnikiem w drodze). Patrząc na cel, czyli pytając siebie jak mam dzisiaj postępować sprawiedliwie, co mi może pomóc dzisiaj lub w przyszłości postępować sprawiedliwie, może lepiej będę potrafiła rozpoznawać znaki Boże na mojej drodze życia.
Również jeśli ja mam być znakiem dla innych, powinnam swoją osobą pomagać innym (niekoniecznie mówiąc słowami ale swoim życiem) w odróżnieniu co dobre i co sprawiedliwe i pomóc innym w zbliżaniu się do Boga.
Odróżniać to co jest sprawiedliwe - to jest zadanie.
Dobrego dnia!
Ania
Jeszcze dodam (bo być może trochę zamąciłam), celem chrześcijanina jest aby być coraz bliżej Boga, coraz bardziej kochać czyli podążać drogą sprawiedliwości można powiedzieć. Czyli rozpoznawanie znaków, które Bóg nam ukazuje, ma służyć właśnie temu. A w rozeznaniu znaków może właśnie pomóc spojrzenie na nie poprzez cel. O to mi chodziło.
Ania
Odwracając jakby te słowa i muwiąc bardziej obrazowo to chodzi o to by nie wejsć w błoto.no nie?
@Ela
no tak.. nie inaczej :)))
Kasia
Tak, celem chrześcijanina jest coraz bardziej kochać. Każdego. To się tak pięknie mówi, ale dużo trudniej wykonuje. Wczorajszy dzień nie daje mi spokoju. Dałam się sprowokować i tego nie mogę sobie darować. Wiem, że są ludzie, z którymi nie można się dogadać i szkoda nawet wchodzić z nimi w dyskusje. Wiem o tym, ale ciągle się na to łapie. Jeden plus jest z tego taki, nie wpadnę w pychę nad własną doskonałością. W realu nie wchodzę w konflikty, bo unikam takich sytuacji i duszę je w zarodku. Uczulona jestem jednak na niesprawiedliwość i fanatyzm religijny. To mnie jednak nie tłumaczy. Mam nauczkę na przyszłość, żeby nie wdawać się w dyskusje, które i tak do niczego nie doprowadzą. Internet pełen jest tzw. troli, którzy generuje dyskusje takie jak wczoraj.
Jest mi przykro, głupio i wstyd. Trzeba się było nie odzywać. Ale na tyle znamy siebie, na ile nas sprawdzono :(
Marta
Refleksje...jakby było bez nich pustooooo:)Jak pisze nasz szef blogowy dzis dzien zdecydowanie lepszy i spokojniejszy i oby tak było:))
To miejsce zawsze takie powinno być :) a tak w ogóle to trzeba się ugryźć w język zanim się człowiek odezwie. Mam jedną wadę, że mówię to co myślę, ale też staram się słuchać co do mnie mówią i nie uważam się za nieomylną, nie znoszę jednak pustych słów.
Marta
Martuś:)Bedzie w koncu piękniejszy dzień ?czy nie?No myślę ze sie uśmiechnęłas:))
Martuś,
Takie doświadczenie zawsze czegoś uczy. Czasem jedno takie zdarzenie to za mało, bo człowiek zbyt oporny do przyswajania sobie określonej wiedzy zdobytej zresztą doświadczeniem (piszę o sobie).
Grunt, że powrócił spokój i odnajdujemy siebie w Słowie.
Elu,
Tak..bez refleksji pusto...ale z refleksjami..czasem jak z tym morzem..fala za falą..
a co do znaków...czasem wiemy, że tu parkować nie można..ale liczymy, że straż miejska nas nie zauważy.. i jakoś nam się upiecze. Takie "folgowanie" sobie i liczenie na pozorne "szczęście" często nas gubi.
Kasia
myślę ze mówienie tego co sie mysli nie jest wada ale zaletą.a ugrysc sie w jezyk?No czasami trudno nam przychodzi bo to przeciez boli takie przygryzienie:)))
Marta, gdybym za każdym razem gryzła się w język.. to przypominałby on .. ser szwajcarski. Czasem trzeba powiedzieć .. jasno i dobitnie.
Kasia
Też uznaję to za zaletę. Nie trzeba wciąż kulić uszu po sobie. Bronić się trzeba... pytanie tylko jak to robimy. Jeśli agresywnie.. no to już jest źle.
Kasia
I to jest przykład na zdrową dyskusję..:)
Masz racje Kasiu. I jeszcze jedno przyszło mi do głowy. Mamy być znakami miłosierdzia Boga, Jego miłości. Super się to mówi słowami: mamy naukę Kościoła, przykazania i itd. To wszystko prawda, ale realizacja jest duuużo trudniejsza. Włączają się mechanizmy obronne, poczucie własnej wartości i godności. Jeśli ktoś "nadepnie nam na odcisk" to czasem trudno być aniołem dobroci. Liczy się jednak finał. Można trwać w gniewie,a można dążyć do zgody. To drugie rozwiązanie jest znakiem bycia uczniem Chrystusa. Pobłądzić może każdy, ale nie można trwać w gniewie i nienawiści. Na codzień z domownikami stosuję zasadę głoszona przez św. Pawła:„Niech słońce nie zachodzi nad zagniewaniem waszym".
buziaki dla wszystkich :)
Marta
już mi lżej dziewczyny :) dzięki :) i oczywiście, że się uśmiechnęłam :)
Marta
No nie ukrywam ze na to liczyłam:))
no i dzisiejsza dyskusja jest dyskusją, a nie pyskówką :) Dobrze, że jesteście :)
Marta
No pewnie ze dobrze bo jak nic musi byc dobrze:)a gdzie jest napisane ze cieszycie sie z mojego powrotu??No gdzie/:))))))))))
Cieszymy się BARDZO, BARDZO :) napisałam dużymi literami :) widać to Elu :)) i naprawdę Cię brakowało :)
Marta
No o ten duzy usmiech mi chodziło jak nic!!:)))
Ja również się bardzo cieszę i raduję z twojego powrotu Elu...jak i z powrotu Ani :))
Mam nadzieję, że wkrótce i inni do nas dołączą.
Kasia
no właśnie, witaj Aniu po dłuższej nieobecności :)
Jeśli nas będzie więcej, to dyskusje będą ciekawsze, to prawda :)
Marta
Ach kobiety tym to nigdy dość:)Więcej i wiecej:))Myslę ze bedzie nas wiecej.Jestem tez pewna ze wielu się nam przyglada:)Więc ładnie mi tu wygladać!:))
Witajcie, witajcie! :)
Ania
ja sie przywitałam ze wszystkimi juz na samym poczatku jakby co:)
jaka kulturalna :P no proszę :)
Marta
Kultury nigdy dosyć-)))tak mi jakos dobrze dzisij.,chyba czuc nie?)
cieszę się niezmiernie z każdego gościa tego blogu, z każdego komentarza, myśli, modlitwy. naprawdę. niech to wszystko zmierza ku chwale Ojca, i ku wzajemnej naszej wędrówce ku Niemu!!!
Marto, wstydzić trzeba się za siebie, nie za katolików.Ludzie są jacy są, lepsi , gorsi,mądrzy , głupi, prości , wykształceni- trzeba ich przyjmowac takimi jakimi są.
Wstyd za innych to próżny wstyd który niczego nie zmienia.
@Zbyszek
Z czytania ze zrozumieniem miałbyś niedostateczny. No i przeczysz samemu sobie :)
pozdrawiam serdecznie :)))
Marta
Również Cię Zbyszku pozdrawiam bardzo serdecznie. :)
Ania
Prześlij komentarz