wtorek, 31 stycznia 2012

Wiara i krew


Pewna kobieta, która od dwunastu lat chorowała na upływ krwi i wiele zniosła ze strony licznych uzdrowicieli, wydając cały swój majątek, a jednak nie doznając poprawy, lecz raczej popadając w stan coraz gorszy, kiedy dowiedziała się o Jezusie, podeszła w tym tłumie z tyłu i dotknęła Jego płaszcza. Mówiła sobie: "Jeśli dotknę choćby Jego płaszcza, będę ocalona". Rzeczywiście od razu zaschło w niej źródło krwi i poczuła w ciele, że jest wyleczona z tej dokuczliwości. Jezus również od razu poczuł w sobie, że wyszła z Niego moc. Odwrócił się w tym tłumie i zapytał: "Kto dotknął mojego płaszcza?" Jego uczniowie powiedzieli Mu: "Widzisz, że tłum pcha się na Ciebie ze wszystkich stron, a pytasz: "Kto mnie dotknął?"" Powiódł wzrokiem wkoło, aby zobaczyć sprawczynię tego. Wtedy kobieta przestraszyła się i czując, co ją spotkało, podeszła z drżeniem, padła przed Nim i wyjawiła Mu całą prawdę. On jej powiedział: "Córko, twoja wiara przyniosła ci ratunek. Odejdź w pokoju i bądź zdrowa od swojego cierpienia" (Mk 5,25-34)

Krew była w kulturze żydowskiej symbolem życia; jego nośnikiem. Kobieta mogła więc przez dwanaście lat nie radzić sobie ze swoim życiem. Przeciekało (upływało) jej przez palce, nie mogła zbudować w nim nic konkretnego oraz stałego. Na pewno znalazła wielu doradców, uzdrowicieli czy ówczesnych psychiatrów. Jednak sytuacja tylko się pogarszała.
W takiej sytuacji człowiek szuka z każdej strony ratunku. Lecz z każdym kolejnym zawodem, wiary stopniowo ubywa. A to ona przynosi ratunek, stanowiąc żywą więź ze Zbawicielem.
Kobieta cierpiąca na krwotok dotknęła rąbka płaszcza Jezusa. Została uzdrowione ze swej przypadłości. Tak wielka jest moc Chrystusa! Czy więc chrześcijanie, spożywający Ciało Jezusowe, nie winni zostać całkiem uzdrowieni ze swoich dolegliwości? Jeżeli tak się nie dzieje, może trzeba zapytać o stan naszej wiary.

2 komentarze:

Ela pisze...

Zwątpienie,rozczarowanie a tak na prawdę niezrozumienie wszystkiego co przeżywamy powoduje ze słabniemy,czasami rezygnujemy tym samym gubimy sie zw zyciu.Ufność Jezusowej sile nie pozwala zwątpić i dzięki temu udaje wychodzic się nam z najtrudniejszych poplątanych,pokręconych dróg.Kierując sie tylko swoim rozumem nie zawierzając sie Bogu nie mamy szans trzymać kursu obranej drogi.

Anonimowy pisze...

Krew w każdej kulturze znaczy i znaczyła bardzo dużo. Począwszy od krwawych ofiar ludzkich składanym przeróżnym bogom i bożkom aż po medycynę. Paradoksalnie o krwawych ofiarach może poczytać również w Bibli.. ale… ! ale to właśnie Biblia jako pierwsza ich zakazuje. Krwi zawsze żądna była ludzkość. W tym dobrym jak i w tym złym znaczeniu.
A co dzisiaj Słowo mi powiedziało? Że utoczyłam krwi nadaremno. Czasami sami sobie podcinamy żyły łudząc się, że to coś pomoże. Ale nie pomaga. Słabniemy.
Więź z Nim uleczy. Paradoksalnie jednak boimy się jakichkolwiek „zabiegów” z Jego strony czekając wciąż na ocalenie.
Pytając się dzisiaj o stan mojej wiary, zapadło głuche milczenie. Trudno w obłędzie własnej niemocy ocenić cokolwiek. Czy wierzę? A może powinnam się najpierw zapytać siebie… czy ja w ogóle istnieje??
Kasia