piątek, 4 kwietnia 2014

Wejściówka





Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest. A Jezus, ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał. Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła (J 7,1-2.10.25-30)

Chrystus przyszedł na ziemię, by rozbić swój namiot pośród ludźmi. I oto żydowskie, radosne Święto Sukkot (Szałasów), upamiętniające czas ucieczki Izraelitów z Egiptu i ich wędrówkę ku obiecanej ziemi Kanaan. Jako prawowierny Żyd, również Jezus pragnie uczestniczyć aktywnie w tym święcie. Ryzykuje, bo za plecami spiskują Jego przeciwnicy. Jednak czuje wspierającą obecność Ojca. Całkowicie i do samego końca poddaje się Jego woli.
Godzina Jezusa się przybliża. Ma On tego świadomość. Lecz najważniejsze jest wypełnienie woli Ojca! Tak, jak winno być dla każdego wierzącego. Wolę odkrywamy również z pomocą Słowa i wspólnoty wiary. Wchodząc w rzeczywistość Chrystusa (w Jego słowa) wchodzimy do namiotu, który staje się Namiotem Spotkania, miejscem uświęconym zbawczą obecnością. Lecz najpierw trzeba wyjść z ciemności siebie.

Brak komentarzy: