sobota, 15 lutego 2014

Smacznego!





W tamtych dniach, kiedy znowu było wielu ludzi i nie mieli co jeść, przywołał uczniów i rzekł im: "Żal mi tych ludzi, bo już trzy dni przy mnie trwają i nie mają co jeść. Jeśli głodnych ich odprawię do ich domów, osłabną w drodze. Niektórzy z nich przyszli z daleka". Na to Mu Jego uczniowie powiedzieli: "Jak tu na pustkowiu może ich ktoś chlebem nakarmić!?" Zapytał ich: "Ile macie chlebów?" Odpowiedzieli: "Siedem". Nakazał ludziom rozłożyć się na ziemi. Potem wziął siedem chlebów i odmówiwszy dziękczynienie, połamał i dawał swoim uczniom, aby rozdawali. Rozdali ludziom. Mieli jeszcze parę rybek. Odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, i te kazał podawać. Spożyli i najedli się. Zbywających kawałków zebrano siedem koszy! A było ich cztery tysiące. Potem odprawił ich. Zaraz potem wszedł ze swoimi uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty (Mk 8,1-10)

Pustkowie, czyli: pustynia. Zgłodniali ludzie. I cud nakarmienia tłumu. To wszystko przywodzi na myśl nasycenie przez Boga ludu Izraela, gdy błądził po pustyni. Chrystus pokazuje się jako nowy Mojżesz, który wyprowadza człowieka z niewoli. Spod władzy zła, grzechu i śmierci.
Karmi nie tylko żołądek, ale serce. Nie tyle chlebem, co swoim Ciałem. Miłością, Słowem, sakramentem swojej obecności. Żeby już więcej człowiek nie pragnął i nie łaknął. Bo tylko Bóg jest w stanie ofiarować nasycenie.
I pustkowie serca rozkwita kolorami życia. Z pustyni wygnania rodzi się ziemia obiecana. Stół nakryty. Gdy tylko zapragniesz, oczyść swoje serce i zasiądź. Wtedy nasycisz do pełna sensem miłości swoje życie. I jeszcze wystarczy dla innych.

Brak komentarzy: