poniedziałek, 20 lutego 2012

Modlitwa i wiara


Jezus mu rzekł: ""Jeśli potrafisz!?..." Wszystko możliwe, gdy się wierzy". Wtedy ojciec chłopaka od razu głośno zawołał: "Wierzę! Pomóż mojemu niedowiarstwu!" Jezus zobaczywszy, że zbiega się tłum, skarcił nieczystego ducha, mówiąc mu: "Niemy i głuchy duchu, ja tobie rozkazuję: wyjdź z niego i więcej tam w niego nie wracaj". Wrzasnął i rzuciwszy nim wyszedł, a ten stał się jak martwy i wielu mówiło, że umarł. A Jezus wziął go za rękę i podniósł. On wstał. Gdy wszedł do domu, Jego uczniowie pytali Go na osobności: "Dlaczego my nie mogliśmy tego usunąć?" On im odpowiedział: "Ten rodzaj nie może być usunięty niczym, z wyjątkiem modlitwy" (Mk 9,23-29)


Przyznanie się do niedowiarstwa jest stanięciem przed sobą w prawdzie o sobie samym. Boga nie da się oszukać: wie, ile w nas wiary a ile niewiary. W pustkę spowodowaną niewiarą (która może być również w jakimś stopniu przekazana przez rodziców – co być może miało miejsce w przypadku opętanego syna anonimowego człowieka z ewangelii Markowej) wchodzi zły duch, przynosząc ze sobą izolację od otoczenia, od dobra: nieczystość, niemotę oraz głuchotę. Sprawia, iż człowiek powoli umiera.

Chrystus jest Tym, który wskrzesza do życia. Biorąc za rękę podnosi; przywraca do pionu, który jest właściwą postawą człowieka i odróżniającą go od zwierząt. Więcej: Jezus rozkazuje złemu duchowi, czyli objawia swoją moc nad siłami ciemności.

Na koniec ewangelista wkłada w usta Jezusa krótką naukę o wielkiej sile modlitwy. Tylko żywa więź z Tym, który jest silniejszy od wszelkiego zła, jest w stanie ochronić nas przed złem, które jak ryczący lew krąży szukając kogo pożreć (zob. 1P 5,8). Mocni w wierze (odrzucający nasze niedowiarstwo) możemy się przeciwstawiać złu. Nie naszą mocą, lecz mocą naszego Zbawiciela.


6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jezus wraz z wybranymi uczniami jest na górze Tabor. Do pozostałych przychodzi zdesperowany ojciec chorego chłopca. Prosi o pomoc. Nic z tego nie wychodzi. Jest więc zniechęcony, zrozpaczony. Nadchodzi Jezus. Trudno się dziwić, że zwraca się do Niego: "jeśli potrafisz, to mi pomóż". Myślę, że sam bliski kontakt z Bogiem sprawił, że jego wiara ożyła i z przekonaniem wyznał: "wierzę, a jeśli moja wiara jest za mała to ją wspomóż. Proszę Cię". Jezusowi to wystarczyło.

Miłego wieczoru :)

Marta

Anonimowy pisze...

„Zaradź memu niedowiarstwu”. Jedno zdanie, które wciąż wbija mnie w lekką niepewność. To są bardzo szczere słowa skierowane do Niego. My też często zwracamy się do Niego z podobną prośbą. Szczególnie gdy ludzie, w których pokładamy nadzieję zawodzą nas (analogicznie uczniowie Jego a ojciec chorego chłopca). Owo zdanie interpretujemy jako przyznanie się ojca chłopca do kruchości wiary w Niego i prośbę o zwiększenie wiary. I tu pojawia się moja wątpliwość. Czasem wracając do tego fragmentu odnoszę (może mylne) wrażenie jakby zdanie wypowiedziane przez ojca chłopca było krzykiem rozpaczy skierowanym do Niego i swoistym wymuszeniem znaku potwierdzającym Jego boskość. Zaradź memu niedowiarstwu – to jakby ukryte słowa –„ wierzę słabo lecz wzmocniona moja wiara będzie przez uzdrowienie syna. Daj mi znak”.
Zastanawiające jest też, że w Ewangelii chorzy czasem proszą sami o uzdrowienie. Opętani zaś potrzebują wsparcia innych osób. To podkreśla siłę modlitwy wstawienniczej, której nigdy nie jest zbyt mało.
Poniedziałkowo, jeszcze …pozdrawiam
Kasia

Anonimowy pisze...

Wczoraj u nas w parafii, ksiądz w czasie kazania dla dzieci prosił dzieci, aby przypomniały sobie kogo Jezus uzdrowił w czytaniach z ostatnich niedziel. Przypomniał dzieciom o mamie, która miała wielką wiarę i ze względu na tę wiarę jej córka została uwolniona od demona.
Tak prosto to powiedział ale dotarło mi wprost do serca. I tak sobie pomyślałam o tej mamie pełnej wiary... I jak wiele zależy od wiary matek (i ojców jak widać w dzisiejszym czytaniu), od mojej wiary. Dlatego pomodlę się dzisiaj słowami tego ojca: "Wierzę! Pomóż mojemu niedowiarstwu!".
Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

To prawda Aniu... rodzice są pierwszymi co przekazują Słowo Ewangelii dzieciom. Przekazują czynami, gestami, zachowaniem. To ważne.
Bo potem zbiera się.. owoce. Ja właśnie zbieram.. i aż mnie głowa czasem boli... od owoców ...

Kasia

Anonimowy pisze...

Tak, wiara rodziców w wychowaniu dzieci jest bezcenna.
Ale ja sobie pomyślałam akurat bardziej w kontekście pewnych sytuacji życiowych gdzie rodzic modli się z wiarą w intencji dziecka. Jak wiele to znaczy! Siła modlitwy!
Ania

Anonimowy pisze...

Siła modlitwy.. tak.. jest ogromna. ale siła rodzica w tej modlitwie ?? Różnie to bywa.
(piszę o sobie)
Kasia