sobota, 8 października 2011

Słowo wśród słów



Kiedy on to mówił, jakaś kobieta z tłumu krzyknęła do Niego: "Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś". A On powiedział: "Błogosławieni raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je" (Łk 11,27-28)


Błogosławienie matki było formą chwalenia dziecka, przyjętą w kulturze żydowskiej. Ktoś z tłumu nie tylko wygłasza błogosławieństwo, lecz „krzyczy”! Jest to spontaniczny poryw serca, wywołany uczestnictwem w wielkich działach Bożych czynionych przez Jezusa.

Błogosławieni… cisi, pokorni, ubodzy duchem, prześladowani dla sprawiedliwości. Błogosławieni, czyli: szczęśliwi. Pomimo trudów. Radośni, bo już są zwycięzcami w Bogu, od którego nic ich nie odłączy. Będąc pewnymi tej prawdy, nie tylko wiedząc o niej lecz także czując ją w sobie, stajemy się szczęśliwymi. Pewność ta przychodzi poprzez Słowo. Nie byle jakie, bo samego Ojca. Żywe i mające moc przemiany naszego życia.

Słuchaj i wcielaj w praktykę Słowo Boże, a sam się przekonasz! Szczęście jest na wyciągnięcie ręki. A raczej… na nadstawienie uszu i serca.


12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

To prawda, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki :)
Bóg chce naszego szczęście i uczy nas jak je osiągnąć. Szkoda, że często jesteśmy opornymi uczniami. Mówi do nas i czeka na nasza odpowiedź. Jeśli Jego słowa przyjmiemy sercem to nie ma innej możliwości jak tylko wcielać je w życie. Może i nieudolnie, ale wcielać. I dzielić się tym co przeżywamy. Boga nie można zachować tylko dla siebie, bo On żyje w relacjach swoich uczniów. Relacjach z Nim i pomiędzy nami.

Wspaniałej soboty dla wszystkich :) Dla mnie to dzień pięknych spotkań :)
Marta

Anonimowy pisze...

Dla mnie dzisiejsza sobota jest również dniem szczegolnym. Dniem obfitujacym w zdarzenia, spotaknia,gesty i symbole. Jeszcze się boje i lekam. Ale wierze,że podolam.

Jest decyzja. Swiadoma i przemyslana. Jest też wiara i nadzieja. To wystarczy.

Soboty pelnej zdarzen szczescia zycze.
Kasia

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Powodzenia, Kasiu. Nie chodzi o to, by wszystko było wg naszych pięknych scenariuszów, ale by faktycznie prowadziło ku szczęściu i dobru. Jeśli naszemu, to też i innych:)

Wielu wspaniałych wrażeń, pamiętam w modlitwie.

AniaS pisze...

w dzisiejszym Słowie widzę też wskazanie na to, że jest Ono dla nas życiem i pokarmem. Błogosławionej soboty. :) Piękna grafika na dziś.

Zbigniew pisze...

hahaha Mnie z dzisiejszego tekstu najbardziej podoba mi się ta dziewczyna, mająca tylko chustkę na wietrze. hahaha
Jakoś nie kojarzy mi się z tą Kobietą z tłumu wypowiadającą błogosławieństwo i podążającą za Jezusem.hahaha
Ale ileż to razy pozory mylą.
Pozdrawiam
Ta dziewczyna o zachodzie słońca budzi we mnie jakąś wenę. hahaha

Ela pisze...

Dzis pozdrowię was tylko serdecznie:)

Anonimowy pisze...

Dużo myśli ...napiszę dwa słowa.. tylko niech rzeczywistość połączę z kawą...która dymi się przepięknie.....

@ ks. Tomasz
Nie piszę scenariuszy.. zdałam się na to , na co On mi pozwoli...bo tak jest lepiej.
I wystarczyło " Confidite, ego sum, nolite timere" .. i zdarzyło się i zaistniało.
Dziękuję
Kasia

Anonimowy pisze...

a Bogu niech będą dzięki :)
Marta

Anonimowy pisze...

i Azariaszowi...
i dziękuję tym którzy wiedzą.. że dziękuję :).. bo dziękuję wszystkim.
Kasia

Anonimowy pisze...

Wczorajszy dzień podzielony kilometrami myśli… 670 kilometrów…jest miarą obrotu koła przemyśleń…doznań ...i odczuwania świadomości. Strach zawarty w pytaniu czy podołam? A potem jeszcze dwa kroki..I świadomość, że moja obawa to lęk pragnienia. Nic więcej. Dotarcie do zjednoczenia i połączenia…współistnienia …...i ten niezaspokojony głód ciszy. Lecz i to dane mi było. Pusta ławka, przestrzeń, mrok pod powiekami.. i ciężka cisza wytapiana płomieniem świec. Cisza, która zgniata oddech po to by się wspiąć wyżej. Cisza rzeźbiona bezgłośnymi dźwiękami, cisza niepokorna a jednocześnie wyczekiwana. Cisza zapisana abstrakcją braku słów.
I tylko pastelowa świadomość kroiła bezgłos na małe kawałki realności zdarzenia. Ja sama.. czułam się.. pastelowo.
I wielka radość.. że nie było fontanny emocji, fajerwerków złudnych uniesień. To było tak.. jakby ktoś dotknął umysłu i serca zarazem. I zrobił to… pastelowo jedynie w obliczu blasku małych świec.
Zasypiam dzisiaj w zapachu terpentyny tworzenia obrazu nowej rzeczywistości. Za tym się tęskni…. Nie wiedziałam.

I dziękuję tym, którzy mi towarzyszyli w słowie, myśli czy teraźniejszości nie przechodzącej w przeszłość.

A tobie Azariaszu.. dziękuję za „rękę Boga”…. Jeszcze nie umiem działać.. ale cenię sobie sam dotyk…. Może też lekko pastelowy??
Dobranoc…
Kasia

Anonimowy pisze...

@Kasia
"...Wie Ojciec Niebieski czego wam potrzeba zanim Go poprosicie..."
cisza to był prezent od Niego, prezent dla Ciebie specjalnie :)
Marta

Anonimowy pisze...

Tak gęstej i namacalnej ciszy długo szukałam.
Prezentem była też przestrzeń. Ostatnio zamknięto mnie przy otwartych drzwiach z książką w dłoniach... a wczoraj zamknięto mnie pod kloszem przestrzeni spotkania.
Kasia