poniedziałek, 18 lipca 2011

Znak jakości



Wtedy odezwali się do Niego niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Powiedzieli: "Nauczycielu, chcemy zobaczyć jakiś znak od Ciebie". A On w odpowiedzi rzekł im: "Zepsute i cudzołożne plemię domaga się znaku, lecz znak nie będzie mu dany poza znakiem proroka Jonasza. Jak bowiem Jonasz był we wnętrznościach potwora morskiego przez trzy dni i trzy noce, tak Syn Człowieczy przez trzy dni i trzy noce będzie w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy staną do sądu z tym plemieniem i potępią je, bo oni na wołanie Jonasza nawrócili się, a oto tu coś więcej niż Jonasz. Królowa z Południa stanie do sądu z tym plemieniem i potępi je, bo z krańców ziemi przybyła, aby posłuchać mądrości Salomona, a oto tu coś więcej niż Salomon (Mt 12,38-42)


Domagać się znaku mając go przed oczyma jest oznaką ignorancji oraz ślepoty. Lub wyrazem oczekiwania na znak, który chcemy, a nie ten, który jest być może inny niż ten oczekiwany a który został dany. Czyli: brak rozpoznania lub obrona przed znakiem, który jest nie po naszej myśli. Bo nie potwierdza tego, co chcielibyśmy.

Uczeni w Piśmie i faryzeusze byli zbyt zamknięci w swojej wizji religijności i Boga, aby zmienić w niej cokolwiek. Oczekiwali znaków, ale tylko tych, które potwierdziłyby ich punkt widzenia. Chcieli ujrzeć „jakiś” znak; pragnęli zobaczyć spektakularny cud prezentujący potęgę mesjasza.

A stał przed nimi nie potężny wódz czy wybitny polityk, lecz prosty syn cieśli Józefa z Nazaretu. Taki obraz nie był dla nich przekonującym znakiem, gdyż posiadali w sobie utarty inny.

Chrystus przedstawia się jako Znak. Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie są znakiem potęgi Jahwe, gdyż jest zapowiadanym przez proroków, długo oczekiwanym Mesjaszem. Wobec takiego Znaku, wszystkie inne nie mają znaczenia („a oto tu coś więcej… niż Jonasz, niż Salomon”).

Czasami niektórzy proszą Boga o potwierdzenie czegoś, jakiegoś swojego wyboru, znakiem. I zamiast modlić się o wolę Bożą, proszą o znak. Często, kiedy przychodzi i nie jest po ich myśli, proszą o kolejny, poprzedni tłumacząc sobie, iż był nieważny; niejasny (choć często bardzo dosłowny)… Jesteśmy ludźmi znaków. Ale – czy jestem człowiekiem tylko tego jednego, jedynego Znaku? Jeśli tak, nie trzeba szukać żadnych innych.


6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie bardzo wiem, jaki to znak mogę dostać od Niego na potwierdzenie swojej racji wyboru. Piorun ma strzelić czy co? Może szukam znaków pośrednio? Sama nie wiem. Czasem analizuję sobie pewne zdarzenia, ale raczej staram się na owe zdarzenia spojrzeć pod różnym kątem.
Szukam w zasadzie odpowiedzi na jedno pytanie… a na to akurat żaden znak nie jest mi potrzebny. Muszę po prostu zapytać siebie ..i sobie odpowiedzieć. Pomoże mi w tym wyjazd w ciemną głuszę na parę dni. Jak sobie odpowiem… to już wiem, co mam robić dalej. Ale czy to znak? Nie sądzę. Poza tym nie chce znaków.. bo i tak je wezmę za iluzję czy błędne postrzeganie. Nawet jak zobaczę krzak ognisty… to nazwę go „dyptam”… nic więcej. Moja własna odpowiedź będzie nie znakiem, lecz pewnym „tak” i to mi wystarczy. Czy jesteśmy ludźmi znaków? Nie wiem. Nigdy się nad tym aż tak głęboko nie zastanawiałam.
O jaki znak księdzu chodzi? No, bo chyba nie o symbol? I chyba nie chodzi też o to czy utożsamiamy się z Nim poprzez ichthys (ichtys)? No chyba nie ten na samochodzie…, bo on nic nie znaczy tak prawdę powiedziawszy.
Tym znakiem jest On jako On?
kasia

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Tak, znakiem jest tylko On. Nie w znaczku czy symbolu.
A znaki... wszystkie inne, które rzekomo mają coś nam rzec. Skupianie się na tym sprawia, iż to co ważne przemyka poza nami.

Anonimowy pisze...

nie bardzo pojmuję Go jako znak...ale cóż, z czasem może to zrozumiem.
dobrej nocy wszystkim życzę
kasia

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Wiesz, chodzi o znak Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Lecz to misterium nierozerwalnie jest złączone z Chrystusem, dlatego nazwałem Chrystusa ZNAKIEM. Całe Jego życie było znakiem dla tych, którzy chcieli go doświadczyć.

Dobrej nocy!

Anonimowy pisze...

Przykro mi, ale nadal nie rozumiem ani nawet nie wyczuwam nic instynktownie. Jedynie co, to bardziej domyśliłam się, że tylko o taki znak może chodzić.
Ale proszę się nie kłopotać. Z czasem może zrozumiem. Teraz i tak zbyt wiele mam pytań.. i nie bardzo chcę dokładać sobie kolejnych.
Rozważę sobie tę kwestię... jak wyjadę na kilka dni.
Dziękuję za wytłumaczenie i przykro mi, że nie zrozumiałam.
kasia

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Też wiele nie rozumiem, nie przejmuj się. Ten fragment akurat tak rozumiem, na dziś dzień. Kto przystaje, w końcu światło nadejdzie. O poranku lub wieczorem:)