poniedziałek, 4 lipca 2011

Dotyk



Kiedy On im to mówił, podszedł pewien dostojnik, kłaniał się przed Nim i prosił: "Moja córka przed chwilą umarła, ale przyjdź i połóż na nią swoją rękę, a będzie żyć". Jezus wstał i poszedł za nim, a także Jego uczniowie. Wtedy właśnie jakaś kobieta, od dwunastu lat chorująca na upływ krwi, dotknęła z tyłu skraju jego płaszcza. Bo mówiła sobie: "Jeśli dotknę choćby Jego płaszcza, będę ocalona". Jezus odwrócił się i gdy ją zobaczył, powiedział: "Odwagi, córko, twoja wiara przyniosła ci ocalenie". Od tej godziny była już zdrowa. Jezus wszedł do domu owego zwierzchnika i gdy zobaczył grających na aulosie i lamentującą gromadę, powiedział: "Odejdźcie, bo nie umarła dziewczynka, lecz śpi". Oni drwili z Niego. Kiedy ludzi usunięto, wszedł, wziął ją za rękę i dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej krainie (Mt 9,18-26)


Dwa cuda splecione ze sobą w jeden epizod. Zarówno u Mateusza, jak i u Marka (por. Mk 5,35-43). Opowiadające o mocy Jezusa, Mesjasza Jahwe. Cuda wywołane wiarą. Wobec żywej wiary Jezus nie przechodzi obojętnie. Nie może, gdyż miłość zawsze przystaje, dotyka, uzdrawia. Przymusza niejako do działania. Jezus jest osobowym wcieleniem miłości Ojca do człowieka. Taka miłość nie tylko uzdrawia, lecz również pokonuje śmierć. Ostateczny wyraz tego dał Chrystus, umierając na drzewie krzyża. To chwalebne drzewo życia, bo miłość zawsze przynosi życie.

W tej ewangelii ważne jest dotknięcie Jezusa. Dotknięcie mówiące o przełamaniu bariery do kogoś, przybliżeniu się do niego, nawiązaniu bardzo osobistej relacji. Dostojnik prosi, by Chrystus ujął jego córeczkę za rękę, by ożyła. Kobieta z tłumu dotyka skraju szaty Nauczyciela, bo chce być ocalona. W końcu sam Jezus podnosi za rękę dziewczynkę z łoża śmierci.

Za przyczyną dotknięcia, człowiek wstaje do życia. Zostaje uzdrowiony i ocalony. Podniesiony przez Pana. Ale tak dzieje się też zawsze, kiedy w imię Chrystusa przełamujemy wszelkie bariery pomiędzy nami. Podnosząc się wzajemnie. Bliskość leczy. Potrzebujemy siebie nawzajem. Jak chleba, jak słońca, jak powietrza. Wtedy moc Zmartwychwstałego udziela się pośród nas.


10 komentarzy:

Ela pisze...

DOTYK -czym on jest?Każdy kto jest z kwi i kosci doskonale o tym wie.Doświadczając dotyku Boga łatwiej jest nam okazywac dobro w stosunku do innych ludzi i patrzec na nich nie stojac z boku .Wiara ona jest fundamentem wszystkiego czego dotykamy w zyciu.

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Zgadza się. Ale możliwy jest też proces odwrotny: dotykając człowieka, dotknąć możemy Boga. Wszystko też zależy od jakości tego dotyku. I nie chodzi tylko o fizyczne doświadczenie, lecz zwłaszcza w sensie przenośnym.
Pięknego, słonecznego dnia dla wszystkich! Niech Pan Was strzeże w swojej miłości.

Ela pisze...

Ten proces odwrotny tez miałam na mysli piszac to.I nawzajem z tymi zyczeniami!!!i nawzajem choć słonca w miejscu gdzie ja mieszkam nawet nie ma tyle co na lekarstwo:))

Anonimowy pisze...

Myślę, że dotknąć Jezusa to pozwolić Mu działać w swoim życiu. Od tego zaczyna się przemiana naszego myślenia, naszego działania. I nic już nie będzie takie samo, jak było do tej pory. Wówczas życie nasze będzie stopniowo przemieniane przez Ducha Świętego. Musimy tylko być cały czas otwarci na naszą współpracę z Duchem Świętym.
Nika

Zbigniew pisze...

Do brata Czeremchy.
Do komentarzy z 1.07.-Droga Serca

Zarzuciłeś mi że w sposób apodyktyczny wydaje opinię na temat,,kondycji moralnej"i wiary Katarzyny!

Nic takiego nie było w moim zamyśle!

Nie wiem czy nie spodobało Ci się że powiedziałem że:
,,Katarzyna nie chce być mała i prosta czy to że powiedziałem że trzeba czasem powiedzieć wobec siebie, że nie znam się na wszystkim i że jestem ANALFABETĄ w sprawach wiary?"
Katarzyna zadaje pytania a ja jak umiałem starałem się odpowiedzieć!
Szukam dla Niej rady i wskazuję na narzędzia jakie daje Kościół , świadomy że zadając tyle pytań Katarzyna zmęczy się i może poddać!

Sama to potwierdziła w komentarzu z 1.07 z godz 20.02
Nie wiem dlaczego uważasz że wprowadzam więcej chaosu niż Ona sama go ma???

Przeczytaj komentarz Katarzyny z 1.07 z godz 15.25 i zobacz czy Katarzyna chce być prosta i mała i czy jest chętna przyjąć rady które w dobrej wierze wielu tu chce Jej udzielić!

Na koniec w komentarzu z 1.07 zgodz. 20.02 Katarzyna pisze: ,,Nie oczekuję porady tylko dzielę się tym co mnie dotyka "

Wobec powyższego czuję się zwolniony z udzielania rad ale nabywam prawo cenzora!
JEŚLI KTOŚ NIE CHCE SKORZYSTAĆ Z TEGO CO ŚWIĘTA MATKA KOŚCIÓŁ OFERUJE TYLKO CHCE SZUKAĆ DROGI WŁASNYM DOŚWIADCZENIEM TO MUSI BYĆ PRZYGOTOWANY NA BŁADZENIE I SLEPE ULICZKI!

Ela pisze...

Modlitwą do Ducha Swiętego zaczynam kazdy moj dzien.
Zbyszku drogi .nie możemy przeżywać życia za kogos lub w jego imieniu.Każdy indywidualnie musi odnaleść droge ktora bedzie kroczył.Uważam że kościł pokazuje w jaki sposob należy to zrobic ale wybor zależy tylko i wyłącznie od nas samych.

Anonimowy pisze...

@Zbigniewie

To nie jest blog do oceniania i cenzorowania innych.
Nie widze też powodow aby ktos mial mnie oceniac. Szukam po swojemu. I koniec.
Nie chcę żeby z mojego powodu toczyly się tutaj jakies walki.
Nawet nie wiem już sama jak do tego moglo dojsc. Ale widocznie doszlo. Bardzo mi przykro z tego powodu.
kasia

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Nie toczmy bojów o swoje racje. Bo inaczej - wspominając słowa św. Pawła - pozjadamy się wzajemnie jak drapieżne wilki. Nie warto. Ale warto dyskutować, szanując siebie wzajemnie. Z Bogiem!

Anonimowy pisze...

"Pan Bóg daje łaski dwoma sposobami: przez natchnienia i oświecenia. Jeżeli prosimy o łaskę, Bóg ją da, ale chciejmy ją przyjąć; ale aby ją przyjąć, trzeba zaparcia. Miłość nie polega na słowach ani na uczuciach, ale na czynie.Jest to akt woli, jest to dar czyli darowanie; rozum, wolę, serce - te trzy władze musimy ćwiczyć w czasie modlitwy. Zmartwychwstanę w Jezusie, ale muszę wpierw w Nim żyć. Jeżeli nie rozłączę się z krzyżem, wtenczas okaże się we mnie Ewangelia. Wszystkie moje niedostatki uzupełnia Jezus we mnie - Jego łaska, która działa nieustannie. Trójca Święta udziela mi swego życia w obfitości przez dar Ducha Świętego." - Dzienniczek św. s. Faustyny str. 143
Nika

Anonimowy pisze...

Każdy człowiek potrzebuje bliskości drugiej osoby. Samotność oziębia relacje międzyludzkie. Człowiek zamyka się w sobie. Z czasem traci słuch, wzrok i węch. Po prostu umiera. Jeśli się wierzy samotność nie istnieje. Nigdy nie jesteśmy wówczas sami. Można dotknąć i poznać Go poprzez spotkanie z drugim człowiekiem. Można być dotkniętym przez pewne zdarzenia. Słowo również w pewien sposób dotyka nas. Żeby być uzdrowionym, trzeba odsłonić przed Nim to, co ukrywamy. Trzeba pozwolić Mu, aby nas dotknął. Trzeba tego bardzo chcieć i poddać się jego woli. Śmiało rzec „Niech się stanie wola Twoja”. Przebić się przez swój egoizm i oddać Mu się całkowicie.
Czasem wystarczy nam by był. Sama świadomość opieki wystarcza by pokonać dzień. Ktoś nie dawno powiedział, że samo pragnienie wiary jest już wiarą. Zdanie pełne nadziei.
kasia