Jezus udał się na Górę Oliwną. O świcie zaś znowu był w świątyni i cały lub schodził się do Niego. I nauczał ich. Nauczyciele Prawa i faryzeusze przyprowadzają kobietę pochwyconą na cudzołóstwie. I postawiwszy ją na środku mówią Mu: - Nauczycielu, tę kobietę pochwycono właśnie na cudzołóstwie. Mojżesz nakazał nam w Prawie takie kamienować, a Ty co powiesz? Mówili to podstępnie, aby mieli Go o co oskarżyć. A Jezus pochyliwszy się pisał coś palcem na ziemi. Gdy jednak pytali Go natarczywie, wyprostował się i rzekł im: - Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem. I pochyliwszy się znowu pisał na ziemi. Usłyszawszy to wychodzili jeden po drugim, od starszyzny począwszy. Pozostał tylko Jezus i na środku kobieta. Jezus wyprostował się i rzekł: - Gdzież oni są, kobieto? Nikt cię nie potępił? - Nikt, Panie - odpowiedziała. Rzekł jej Jezus: - I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd nie grzesz więcej (J 8,1-11)
Faryzeusze ponownie knują swoje intrygi, by usidlić Jezusa („Mówili to podstępnie, aby mieli Go o co oskarżyć”). Przyprowadzają do niego kobietę, by osądził ją za cudzołóstwo. Ta, która była narzędziem w rękach egoistycznych, pełnych nieuporządkowanych pożądliwości mężczyzn, teraz staje się narzędziem w rękach żydowskich przywódców religijnych. W ich oczach i tak była martwa, nie licząca się, więc co szkodziło użyć jej jako instrumentu prowokacji dla Chrystusa?
Skazana przez Prawo, była odrzucona na margines życia społecznego. Cudzołóstwo było grzechem, za który karano ukamienowaniem. Z ludźmi pokroju tej kobiety nie można było nawet rozmawiać. Faryzeusze obwarowali się w tym szeregiem przepisów, nakazów oraz zakazów (zob. Lb 20,10; Szewuot 47b, Maladii 3:5). W księdze Targum Jonatana znajdujemy wskazanie: „Bóg powiedział do Jisraela: 'Moje dzieci, nie postępujcie niemoralnie. Nie przebywajcie w towarzystwie ludzi niemoralnych ani nie wchodźcie w jakiekolwiek związki z nimi, nie pozwólcie również waszym dzieciom, aby z nimi przestawały, gdyż inaczej nauczą się ich niegodziwego postępowania. Z powodu niemoralnego postępowania plaga dotyka świat, niszcząc sprawiedliwych na równi z nikczemnikami”.
Oskarżenie wobec Jezusa mogło przybrać jeden z dwóch wymiarów: kiedy zgodnie z Prawem skaże kobietę na śmierć – wystąpi przeciwko prawu rzymskiemu, które zabraniało kamienowania; kiedy natomiast nie skaże kobiety na śmierć – można Go będzie oskarżyć o nie przestrzeganie żydowskiego Prawa.
Co czyni Chrystus?... Pisze coś palcem po ziemi. Od wieków trwają dociekania, co takiego Jezus tam pisał? Może była lista grzechów oskarżycieli kobiety? Może tekst przykazania miłości bliźniego. Który zdaje się zapomnieli faryzeusze?
„Kto z was jest bez winy, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Pierwszy rzut kamieniem zarezerwowany był dla bezpośredniego świadka grzesznego czynu. Lecz jeśli był to świadek fałszywy i tego dowiedziono, to on podlegał karze ukamienowania. Zadziwiająca sytuacja z dzisiejszej Ewangelii: nie ma świadków, nie ma dowodów, a jest oskarżona i jest sąd. Co nie znaczy, że kobieta była bez winy...
Jezus jednak bardziej niż zatwardziałą grzesznicę, ujrzał w niej biednego i potrzebującego pomocy człowieka. Kogoś, kto może zbłądził, lecz ma szansę na poprawę życia. Kogoś, kto nie jest gorszy od innych. Kogo nawet można postawić w centrum uwagi! („Pozostał tylko Jezus i na środku kobieta”). Jezus spojrzał na nią przywracając jej utraconą godność kobiety („Gdzież oni są, kobieto?”). Z miłością, która nie pożąda, ale ofiarowuje. Nie oskarża, lecz przebacza.
Jest w nas tendencja do oskarżania innych. Często o grzechy, które są tak naprawdę naszym problemem. Jakże brak w naszych oczach spojrzenia Jezusa! Spojrzenia nie pobłażliwego („Idź i odtąd nie grzesz więcej”), lecz patrzenia na innych przez pryzmat wymagającej, czystej, ludzkiej miłości.
Chrystus nie lękał się zbliżyć do grzesznej kobiety. Tylko spotkanie oraz bliskość rodzą prawdziwą przemianę. Nie tylko tych których spotykamy, lecz i również nas samych.