piątek, 31 grudnia 2010

Życiodajne Słowo


         Na początku było Słowo, to Słowo było u Boga, Bogiem było to Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało; bez Niego nie stało się ani jedno, cokolwiek się stało. W Nim było życie, to życie było światłem ludzi. To światło świeci w ciemności i ciemność jej nie opanowała. Pojawił się człowiek posłany od Boga, Jan mu na imię. Przyszedł on dla dawania świadectwa, aby być świadkiem owego światła, by wszyscy dzięki niemu uwierzyli. Nie on był światłem, lecz aby stał się świadkiem co do owego światła. Światło prawdziwe, oświecające każdego człowieka, przyszło na świat. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Do swego przyszło, a swoi Go nie przyjęli. Tym jednak, którzy przyjęli Je, dało możność stania się dziećmi Boga: tym, którzy wierzą w Jego imię. A tacy nie z krwi, nie z pragnienia ciała, nie z pragnienia człowieka, lecz z Boga się narodzili. To Słowo, pełne łaski i prawdy, ciałem się stało i swój namiot postawiło wśród nas. I zaczęliśmy oglądać Jego chwałę, chwałę Jednorodzonego od Ojca (J 1,1-14)


Przepiękny traktat o Słowie rozpoczyna  ewangelię Jana. Tak, jak na początku całej Biblii (w Rdz) istnieje żywe Słowo Jahwe, które stwarza świat i człowieka. Przekazuje życie.

Jezus jest Słowem Wcielonym Ojca, który na nowo stwarza nowy świat. Przekazuje zapomniane i niemodne wartości, które odradzają w człowieku życie.

Organizmy mogą żyć, poprzez zjawisko fotosyntezy. Nawet te przystosowane do życia nocnego muszą mieć obok siebie jakieś źródło życiodajnej energii. Bez niego umierają. Światło Chrystusa to światło miłości. Czy można prawidłowo rozwijać się bez miłości? Czy można nie błądzić przebywając w całkowitych ciemnościach i na dodatek nie znać drogi? Jezus przyszedł na ziemię, by swoim nauczaniem, śmiercią i wreszcie blaskiem zmartwychwstania oświetlić nasze życie pogrążone często w nieładzie oraz ciemności spowodowanej przez grzech. Jest więc Słowem Światłem. Kto słucha Słowa, podąża drogą dobra. Rodzi się na nowo, staje się dzieckiem. Nie byle jakim, bo samego Boga. 

Przed nami leży ciemność i światło. Musimy wybierać. Można być prześwietlonym miłosnym światłem Ojca. A można wybrać życie w ciemności własnego egoizmu i grzechu. Lecz co to za życie?!


Brak komentarzy: