wtorek, 2 listopada 2010

Zbawienie, nie: zabawienie


      Jezus im rzekł: "Ja jestem chlebem życia. Kto do mnie przychodzi, nie będzie głodny, a kto wierzy we mnie, nigdy nie będzie odczuwał pragnienia. Lecz powiedziałem wam, że choć zobaczyliście mnie, nie wierzycie. Przyjdzie do mnie wszystko, co daje mi Ojciec; a nie wyrzucę na dwór, gdy kto przyjdzie do mnie, bo zstąpiłem z nieba nie po to, by swoją wolę pełnić, lecz wolę Tego, który mnie posłał. A wolą Tego, który mnie posłał jest, abym z wszystkiego, co mi dał, nie stracił niczego, lecz żebym to wskrzesił w dniu ostatnim. To jest bowiem wolą mojego Ojca, aby kto patrzy na Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne i bym ja go wskrzesił w dniu ostatnim" (J 6,35-40)

 

Zbawienie nie dokonuje się automatycznie, bez naszej woli i naszego udziału. Bo dobry Bóg szanuje naszą wolność oraz wybór. Zbawienie więc to propozycja i zaproszenie. Sami się nie możemy zbawić, lecz zbawienie nie dokona się bez naszego przyzwolenia oraz udziału.

Lecz wystarczy, że zapragniemy tej rzeczywistości, staramy się ku niej zdążać, a już staje się naszym udziałem. Wolą Ojca jest mieć przy sobie wszystkie swoje dzieci. Tęskni za tym, bo w miłość jest wpisana tęsknota. Z naszej strony potrzeba tylko wpatrzenia w Jezusa, w Jego Krzyż; dać się uwieść Jego Słowu – by żyć. Jezus jest więc bramą do życia wiecznego. Kluczem natomiast wzajemna miłość oraz wiara.

Mamy tuż obok Bramę oraz pod ręką klucze do niej. Aż dziw, że pomimo tego, tak niewielu świadomie umie skorzystać z tej okazji. Nie byle jakiej, bo przecież dotyczącej życia i śmierci, zagłady i wiecznego trwania.


1 komentarz:

krysia pisze...

Niemozliwe bysmy mogli zapragnąć czegoś o czym nie mamy zielonego pojęcia i niemozliwym jest zdążac do czegoś czego nie znamy...Pozdrawiam..