wtorek, 19 października 2010

Duma sługusa


          Niech wasze biodra będą przepasane¸ a lampy zapalone, wy natomiast - podobni do służby, która czeka na swojego pana, mającego wrócić z wesela, aby gdy przyjdzie i zastuka, zaraz mu otworzyć. Szczęśliwi ci słudzy, których Pan, gdy przyjdzie, zastanie czuwających. Naprawdę, zapewniam was, sam przepasze się, posadzi ich i obchodząc będzie ich obsługiwał (Łk 12,35-40)

 

Służba to słowo zawierające w sobie dynamikę. Służyć – to nie pozostawać biernym. Służba uczniów Chrystusa to miłość wobec każdego człowieka, która by była autentyczna, musi być rzeczywistością dynamiczną.

Znaczącą charakterystyką służby uczniów jest oczekiwanie w gotowości na przyjście Oblubieńca. To motyw tej służby, ale i konsekwencja wyboru Jezusa jako Centrum życia. Oczywistym jest, że chce się Jego przyjścia i stale się jest na nie gotowym. Gotowym, tj. mającym czyste serce oraz czyste intencje. To przygotowanie dokonuje się we wspólnocie. Relacja do innych weryfikuje fakt naszego przygotowania na przyjście Pana. Trzeba nadmienić, iż jest to relacja miłosnej, bezinteresownej i czystej służby innym. Na wzór Jezusa, który przyszedł na ziemię jako Sługa. Niedościgniony ideał miłości, lecz nie chodzi o to, by go gonić, lecz naśladować oraz zbliżać się do tego ideału. To jest możliwe dla każdego z nas. Nie tylko możliwe, ale konieczne, kiedy pragniemy być rzeczywiście wiernymi uczniami naszego Mistrza.

Tylko problem w tym, że wielu oczekuje aby być obsłużonymi, a nie tymi, którzy służą.


5 komentarzy:

Tu_Małgosia pisze...

Być obsługiwanym jest łatwo, nie wymaga wysiłku. Być sługą - trudno, potwierdza to, że nie jest się ani pępkiem świata ani nawet kimś znaczącym. A człowiek bardzo lubi być podmiotem.Do tego trzeba pogodzić się z faktem braku wdzięczności czy choćby zwykłego "dziękuję". Tak się zastanawiam, co trudniejsze- samo bycie sługą czy często występujące poczucie braku docenienia lub chociażby zauważenia naszych starań...

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

W tym, co piszesz, weryfikują się nasze intencje. Tzn. ich bezinteresowność. Pragnienie bycia docenionym jest formą interesowności. Czegoś oczekuję, chcę, a kiedy nie nadchodzi - jest przygnębienie i złość. Jedynym słusznym powodem naszej służby chrześcijańskiej powinna być miłość, która nie szuka niczego poza dobrem innych. Więcej: skazuje się na trud (o którym piszesz w odniesieniu do służenia). Człowiek NIE lubi być podmiotem. Lecz nie o podmiotowość wg mnie chodzi. Chodzi o to też, by być przekonanym o swojej godności jako człowieka, o wielkości oraz jedynej roli jaką mamy w oczach Boga. To wystarczy! Wtedy docenienie ze strony innych nie jest ważne. Dzięki za refleksję! Z Bogiem!

Anonimowy pisze...

Służyć jest ciężko, ale... już wolę służyć niż być obsługiwaną. To żę mogę służyć potwierdza fakt mojego posłania- powołania na, którego drodze jestem.Proszę Pana o łaskę, aby moje czyny przyczyniły się do Jego, nie mojej chwały. Dużo czasu zajęło mi, aby dojść do tej modlitwy i teraz za nią dziękuję. Pozdrawiam.

Tu_Małgosia pisze...

No właśnie!!! Najważniejsza jest bezinteresowność. Pozdrawiam :)

krysia pisze...

Kiedy człowiek odda swoje serce Jezusowi i napełni go Duch Święty to służenie innym staje się częścią jego natury.... To prawdziwa przyjemność służyć bliźniemu swemu.. Pozdrawiam cieplutko..