wtorek, 26 października 2010

Co może mały człowiek


         Mówił dalej: "Do czego podobne jest królestwo Boże, z czym je porównamy? Podobne jest do nasienia gorczycy, które ktoś wziąwszy, rzucił w swoim ogrodzie. Urosło i stało się drzewem, tak że ptactwo z przestworzy założyło gniazda w jego gałęziach". I jeszcze powiedział: "Z czym porównamy królestwo Boże? Podobne jest do drożdży, które kobieta wzięła i wrzuciła do trzech miar mąki, tak że całość się zakwasiła" (Łk 13,18-21)

 

Wielkość kryje się w małości. Tę prawdę Jezus wielokrotnie podkreśla w swoim nauczaniu. Trudno to pojąć pośród cywilizacji, gdzie gigantyzm form świadczy o wielkości oraz doskonałości. Im coś większe, tym lepsze. To przenosi się na świat ludzi. Im ktoś posiada jakąkolwiek władzę, bogactwo, wielkość w oczach świata – tym wydaje się być bardziej wspaniały i wręcz nienaruszalny w swojej doskonałości. 

Ewangelia stawia sprawę zupełnie odwrotnie: kto się wywyższa, będzie umniejszony; kto się uniża, będzie wywyższony. Nie dziwi więc, że zaczyn Królestwa jest malutki jak najmniejsze z ziaren. Lecz w rezultacie wzrasta do rozmiarów ogromnego, rozłożystego drzewa. Wszystko bowiem zależy nie od widzialnej, niewielkiej formy, lecz od przeogromnej siły wzrostu tkwiącej w ziarnie. Jest to siła życia. W perspektywie Królestwa to siła Boga, który sam nadaje wzrost oraz istnienie wspólnocie wierzących.

Królestwo Boże jest w każdym z nas. I wzrasta w nas, kiedy potrafimy nie szukać innej wielkości. Gdy potrafimy stawać się dziećmi, które czują się bezbronne wobec wielu niebezpieczeństw, lecz blisko Ojca wiedzą, iż nic złego im się nie stanie.


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

no właśnie - czy jesteśmy wstanie odrzucić nasz egoizm???????????????????????????

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Sami zapewne nie, ale we współpracy z Bogiem - owszem! To też pytanie o to, czy jesteśmy w stanie prawdziwie kochać... Potrzeba do tego naszego wysiłku, nieraz czasu, walki... ale warto. By być wolnymi w kochaniu szczerym; bez jakiegokolwiek cienia egoizmu. Pozdrawiam i błogosławię!

krysia pisze...

Największym naszym wrogiem jest nasz rozum... On nie dopuszcza abyśmy stawali się mniejsi i bysmy do końca zaufali Bogu...
Dziecko nie szuka swego.. Bierzę rękę ojca i idzie tam gdzie go prowadzi... My, dorośli ludzie, mamy swoje poznanie, swoje doświadczenie i swój rozum, i raczej wolimy się tym kierować, bo to jest "pewniejsze" niż nasze odczucia lub wewnętrzny głos, który chce nas poprowadzić w nieznane.. Pozdrawiam ..