poniedziałek, 19 lipca 2010

Wstydliwa sprawa


         Wtedy odezwali się do Niego niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Powiedzieli: "Nauczycielu, chcemy zobaczyć jakiś znak od Ciebie". A On w odpowiedzi rzekł im: "Zepsute i cudzołożne plemię domaga się znaku, lecz znak nie będzie mu dany poza znakiem proroka Jonasza. Jak bowiem Jonasz był we wnętrznościach potwora morskiego przez trzy dni i trzy noce, tak Syn Człowieczy przez trzy dni i trzy noce będzie w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy staną do sądu z tym plemieniem i potępią je, bo oni na wołanie Jonasza nawrócili się, a oto tu coś więcej niż Jonasz. Królowa z Południa stanie do sądu z tym plemieniem i potępi je, bo z krańców ziemi przybyła, aby posłuchać mądrości Salomona, a oto tu coś więcej niż Salomon (Mt 12,38-42)

 

Człowiek niedowierzający pragnie znaków potwierdzających jakąś prawdę. Dla człowieka wątpiącego jest szansa, że taki znak wystarczy. Dla człowieka niewierzącego, nawet największe znaki spotkają się z zatwardziałością i nie zostaną uznane. Zawsze znajdzie się jakieś ich uzasadnienie potwierdzające racje niewierzącego.

Uczeni w Piśmie i faryzeusze wielokrotnie mogli naocznie widzieć wielkie znaki Bożej mocy, jakie działy się przez Jezusa. Mimo to, nie uwierzyli. Nawet w tak wymowny znak, jakim było powstanie z martwych Bożego Syna.

Chrystus wskazuje, że bardziej skłonni do wiary są poganie; w widzeniu elit żydowskich – ci, których nie należy stawiać w szeregach jedynego narodu wybranego. Mieszkańcy pogańskiego miasta Niniwy w imię Jahwe odwrócili się od swoich grzechów, słysząc przepowiadanie proroka Jonasza. Również królowa etiopska Saba wzbudziła w sobie zastanowienie nad słowami króla Salomona, uznając potęgę Boga.

Paradoksem jest, że właśnie poganie są skłonni wierzyć Jezusowi niźli ci, którzy do tej wiary zostali bezpośrednio wezwani. Taka sytuacja powinna wywoływać wielki wstyd w tych, którzy uważają siebie za wierzących.

Znaki Jezusa nie są demonstracją Jego siły. One wskazują na to, gdzie należy szukać źródła radości, pokoju i szczęścia. Ono znajduje się jedynie w Bogu. Może ci, którzy doświadczają swojej słabości i nie łudzą się swoją siłą, bardziej potrafią dostrzec potrzebę obecności Pana (i Jego znaków)?

Jednakże to chrześcijanie są wezwani do przyjęcia znaków Jezusa. Kto przyjmie, pragnie również o nich świadczyć swoim codziennym życiem.

Powinny zastanowić nas, ale i zawstydzić słowa Jezusa, że poganie będą sądzić tych, którzy uważają się za wierzących. Że złodzieje i prostytutki wyprzedzają nas w drodze do Królestwa.

 

Brak komentarzy: