sobota, 31 lipca 2010

Po trupach do celu


         W tym czasie doniesienie o Jezusie otrzymał tetrarcha Herod. Powiedział on do swoich dworzan: "To jest Jan Chrzciciel. To on powstał z martwych i dlatego takie moce przez Niego działają". Otóż Herod za sprawą Herodiady, żony swojego brata Filipa, kazał wcześniej zatrzymać Jana, związać go i osadzić w więzieniu, bo Jan upominał go: "Nie wolno ci jej mieć". A choć chciał zabić Jana, bał się tłumu, bo mieli go za proroka. Gdy były urodziny Heroda, tańczyła przy wszystkich córka Herodiady i podobała się Herodowi. Dlatego pod przysięgą obiecał jej dać, o cokolwiek poprosi. Ona, podmówiona przez swoją matkę, powiedziała: "Daj mi tu zaraz na tacy głowę Jana Chrzciciela". Zasmucił się król, lecz ze względu na przysięgę i na współbiesiadników rozkazał dać. Przez posłanego odciął głowę uwięzionemu Janowi. Wniesiona została jego głowa na tacy i podana dziewczęciu. Ono zaniosło swojej matce. Później jego uczniowie poszli, zabrali zwłoki i pogrzebali je. A potem przyszedłszy, powiadomili Jezusa (Mt 14,1-12)

 

Na dworach wielkich tego świata zawsze panował nieład. Średniowieczne opowieści oraz historie o królach nasycone są tym wewnętrznym bałaganem serca osób uważających się za panów świata. W zimnych mieszkaniach dzisiejszych pięknych will oraz przestronnych podmiejskich domków bogaczy często mieszkają te same mechanizmy zagłady zwykłych, ludzkich odruchów. Intrygi, próby podporządkowywania sobie innych (fizyczne i psychiczne), pojmowanie władzy jako dominacji nad innymi. Nieważne, czy nad kimś z rodziny, czy nad kimś, kto przybywa być może w imię Boga.

Takie dworskie intrygi doprowadziły do zabójstwa Jana Chrzciciela. Ewangelia jasno powiązuje je z duchem pogaństwa nasycającym duszę Heroda oraz jego środowisko. Na dworze Heroda Tetrarchy panowały pogańskie zwyczaje. Obchodzenie urodzin było w owych czasach zwyczajem Greków i Rzymian, nie zaś Żydów. Uczestnikami przyjęcia były osoby zaślepione zdobywaniem przychylności władcy, skamlącym o jego łaskawsze spojrzenie. Tacy ludzie osiągają swoje cele kosztem wszelkich zasad moralnych. Spotkać ich można wszędzie: w urzędach, organizacjach, w Kościele... Zabijają słowem innych. knują wymyślne intrygi, by uśmiercić kogoś, kto staje na ich drodze. 

Jan Chrzciciel wyraźnie wskazywał na wypaczenia w sferze człowieczeństwa. Ścięto go; wykarczowano jak zawadzający na drodze pień. Ale z tego pnia pozostały korzenie, z których wyrosło potężne, silne drzewo. To Kościół, który kontynuując misję Chrzciciela, wskazuje drogę do Prawdy (= Chrystusa). Pozostaje zapytać: czy stać nas na jej przyjęcie?


Brak komentarzy: